poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rodzic "Celebryta"


Do napisanie tego wpisu skłonił mnie artykuł, który przeczytałem:
Higieniczne dziecinstwo. Krakow nie bawi sie na podworkach
Niby ma rację, dzieci nie bawią się już na podwórkach, w parku gdzie ja biegałem po drzewach dorośli bacznie pilnują, żeby dzieci się nie wspinały, nie niszczyły zieleni. Strumyk płynący przez park gdzie bawiliśmy się w puszczanie patyczkowych statków jakoś opustoszał, pojawiło się kilka starych telewizorów, butów czy innych śmieci. Strumyk najzwyczajniej śmierdzi ściekiem. Sam nie pozwalam bawić się w nim mojemu Synowi. Nie jestem przewrażliwionym rodzicem (tak przynajmniej mi się wydaje) i staram się pozwalać mu na wiele, ale... no właśnie jest to "ale".

Za moich czasów jak kolega spadł z drzewa i złamał rękę to jechał z Rodzicami do szpitala i wracał z gipsem; czasem z odciśniętą ręką Ojca na dupie. Dziś obawiam się, że Rodzice mogliby zostać posądzeni o brak należytej opieki nad małoletnim. Zaraz wpadnie jakaś gazeta, potem telewizja i nagle jesteś "celebrytą" w Fakcie z dopiskiem: "Jan K. (32 L.) nie dopilnował dziecka. To mogło skończyć się TRAGEDIĄ. Czy uraz z dzieciństwa wpłynie na jego przyszłe relacje z kobietami?"
Do dziś pamiętam mecz z podstawówki: asfaltowe boisko, metalowe bramki ledwo trzymające się podłoża. Bramkarz stał i trzymał poprzeczkę. Kiedy bramka zaczęła się przechylać, zamiast ją puścić poleciał razem z nią na boisko i zarył facjatą w asfalt. Widok nieciekawy... Rodzice mają się dobrze, bawią wnuczkę, kolega ma piękną Żonę, ciekawą pracę, którą łączy z hobby, nie wygląda wcale jak Mops. Żadnej traumy?? Rodzice nie w więzieniu?? Ano nie!! Dziś nie do pomyślenie. Dyrekcja już by się tłumaczyła w prajm-tajmie dlaczego bramka była źle posadowiona.
Nie ukrywam, że mam średnią ochotę zostać "celebrytą" i to poniekąd wpływa na moje zachowanie w stosunku do Dzieci.
Osobną kategorią są newsy o pedofilach, gwałtach itp - te też wzmagają rodzicielską czujność. Staramy się mieć dzieci na oku, cały czas widzieć co się z nimi dzieje, czy ktoś do nich nie podszedł, nie zagaduje ich. A może wystarczy poznać dobrze ludzi z okolicy to będziemy wiedzieć, że to sąsiad 4 domy dalej. Ja znałem wszystkich w okolicy, a jak się pojawiał ktoś obcy to wszyscy mu się przypatrywali i pilnowali dzieciaków. Teraz wszyscy są obcy więc nie da się wszystkich "pilnować".
Nie ma się zatem co dziwić, że pilnujemy naszych Dzieci, nie pozwalamy im na swobodne odkrywanie. Po prostu często obawiamy się, żeby nie zostać wspomnianym już "celebrytą". I nie dziwię się. Wolimy iść "na kulki" - jak spadnie to mamy kim sobie gębę wytrzeć bo obiekt nie był dostatecznie zabezpieczony i pewnie nie posiada certyfikatu UE oraz Kazachstanu.
Na szczęście są jeszcze takie miejsca gdzie dzieciaki mogą swobodnie pobiegać cały dzień i tylko wracać na obiad i na kolację. Znajdźcie takie miejsce. Może na wsi, może w Waszej rodzinnej miejscowości gdzie mieszkają Dziadkowie, może ...

Photo credit: demandaj / Foter / CC BY-NC-ND

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz