poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dzieci „niejadki”



Tak jak obiecałem wczoraj skrobnę kilka słów na temat "niejadków".
Niedziela, miłe spotkanie ze znajomymi i ich dziećmi gdzieś w ogrodzie razem około 10 brzdąców. Pyszne jedzenie stoi na stołach, a do tego chipsy, paluszki, czekoladki, Cola, itd, itd. Przyjechali kolejni znajomi. Dzieciak od razu złapał się za chipsy. Wmłucił całą paczkę sam, popił Colą, na "deser" zjadł jakieś 2 batoniki. Ja mojego Bączka trzymam z daleka - jeszcze nic nie zjadł. Po 20 minutach siadamy do jedzenia. Rodzice "niejadka" wygrzebują ogórka i ser z sałatki, wycinają resztki tłuszczu z wędliny, obierają pomidora ze skóry - generalnie grymaszą. "Niejadek" siada do stołu a Tatuś z tekstem "On tego nie lubi...".
Dzieciak jak na zawołanie zaczyna grymasić, mówić, że on tego nie lubi, itd. Namawiania, wmuszanie, groźby i komentarze: "On to jest niejadek"... Nosz kutwa jak można się spodziewać, że Dziecko będzie jadło jak się najadł syfu i słyszy, że jest niejadkiem i, że tego nie lubi... Jak Rodzic na głos mówi, że nie lubi marchewki to Dziecko też nie będzie jej lubiło. To prawie jak samo spełniająca się przepowiednia.
Nie twierdzę, że mam patent na niejadków ale jakoś Bączek zajada wszystko. Denerwują mnie potem użalania jak to my mamy dobrze, bo Dziecko zje wszystko a oni tacy biedni. Tyle, że my z Żoną włożyliśmy w to sporo pracy i przemyślanych rozwiązań. Oto kilka rad, które nam pomogły:
1. Tłumaczymy Dzieciom, że nie można mówić iż coś jest "nie dobre" bo dla innych to jest bardzo dobre. Można natomiast powiedzieć: Nie smakuje mi to.
2. Jeśli jest coś nowego - skosztuj odrobinę. Jak Ci nie smakuje, powiedz "Dziękuje ale nie smakuje mi to" - więcej nie dostaniesz. Często daje mu jakieś nowe rzeczy do skosztowania, chociaż łyżeczkę.
3. Nie dawaj słodyczy i słonych przekąsek przed posiłkiem. Dziecko nie je bo nie jest głodne. Już się najadł syfem. Każdy odczuwa głów i wtedy je. Jak nie dostanie słodkości to zje obiad. Od tego nie ma zmiłuj, nie ma "troszeczkę". Słodkie po jedzeniu!
4. Napoje gazowane z kilogramem cukru działają tak samo. Bączek ma 5 lat i na razie pił Cole 3 razy - z czego 2 ze względu na zatrucie. Tyle, że w domu z Żoną też nie pijemy. Mamy ochotę to kupimy sobie w pracy małą butelkę i tam się napije. No niestety, Rodzicielstwo to też wyrzeczenia.
Przy okazji mała dygresja. Tak wiem, jak Bączek pójdzie do szkoły to nie uniknie śmieciowego jedzenia i napoi gazowanych. Ok, ale będzie miał już pewne nawyki żywieniowe. Już ma. Jak mu daję do wyboru wodę niegazowaną, sok z kartonu lub herbatę to wybierze wodę w 98%. Bo codziennie wszyscy pijemy wodę. Zadaniem Rodziców jest dać Dziecku "mapę", natomiast wyborów dokona samo mając tę "mapę" przed oczyma.
5. Na 2 śniadanie czy podwieczorek zjedzcie WSZYSCY owoce lub warzywa. My jemy marchewki, jabłka, kalarepkę, rzodkiewki, itp. Jadąc na wycieczkę bierzemy to samo. Nie bierzemy słodyczy.
6. Gotujcie z Dziećmi. Wspólne robienie kanapek dla Mamy jest świetną okazją do rozmowy o produktach, ich składzie, o tym jak wybierać smaczne, dojrzałe, pokazać jak wygląda pleśń i jak to wpływa na organizm. My często też robimy domową pizze: gotowy spód a marketu i takie dodatki jakie lubimy. Bączek sam nakłada dodatki, gdzie i ile chce. Nie poprawiam, nie przesuwam, nie dodaje. To jest Jego pizza i wszyscy ją jemy.
7. Jeśli nie zje śniadania, nie płaczę z tego powodu. Natomiast do kolejnego posiłku nie daję nic. Odczucie głodu nikogo jeszcze nie zabiło, a dziecko jak nie zje jednego posiłku to też się nie pochoruje. Będzie jojczyć, że jest głodne? Trudno, czas jedzenia już minął. Jak siądzie do kolejnego posiłku to zje wszystko bez gadania.
8. Starajcie się jeść to samo co Dziecko. Kasza manna dla Wszystkich!! :) Jak paróweczki, kanapki, jajecznica to Wszyscy jemy to samo.
9. Różnorodność. Jedzenie cały czas tego samego jest nudne i nie dostarcza wszystkich odpowiednich składników odżywczych i witamin. Czasem zupa mleczna, czasem kasza manna, czasem parówki, jajecznica, kanapki, makaron z serem... Nawet kasza manna może być różna: z jabłkami, z bananem pokrojonym w plasterki, z odrobiną czekolady, z miodem, z cynamonem, cukrem trzcinowym... pomysłów jest tysiące!!
Ok nie twierdzę, że te rady zadziałają na wszystkie dzieciaki. Trzeba też wziąć pod uwagę powody zdrowotne, które też się zdarzają. Sugeruję jednak zacząć od powyższych, bo nic nie kosztują i nie zawracamy głowy innym. Poszukajmy najpierw winy w sobie a potem w innych.

Image courtesy of photostock at FreeDigitalPhotos.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz