Czarna Hańcza 2019
Moją przygodę z kajakami zaczynałem w wieku 18 lat. Marek z Pawłem zaproponowali abyśmy zebrali ekipę i spędzili w kajakach 2 tygodnie. Padło własnie na Czarną Hańczę. Ekipa zebrana, bilety na pociąg kupione - jedziemy. Żeby dotrzeć nad Hańczę z Krakowa trzeba było jechać pociągiem, potem PKS'em i na koniec piechotą. Namioty, śpiwory, kuchenki, ubrania, jedzenie - wszystko na własnych plecach. Były to jedne z najfajniejszych wakacji, a każdą kolejną rzekę porównywałem własnie do Czarnej Hańczy. Nie ukrywam, że mam do niej ogromny sentyment! Mam wrażenie, że kiedy z Markiem i Pawłem kilkanaście lat później zaczęliśmy organizować spływy "Tata z Dzieckiem" tak na prawdę każdy z nas w głębi duszy miał w planach wrócić na Hańczę.