sobota, 20 lipca 2013

Nocny Tata

Czwartek 23:30. Wysiadam z auta, na parkingu kilkadziesiąt innych samochodów. Z daleka widzę znajome twarze. Grupka facetów dyskutuje przed wejściem wyraźnie czymś rozbawiona. Podchodzę, widzę kilka nowych twarzy, witam się ze wszystkimi. Jest prawnik, Pan Dyrektor, szeregowy pracownik co pracuje w outsourcingu, młody lekarz, kilku właścicieli małych firm i ja. "To co? Zaczynamy?!", "Jasne!!".

Tak ostatnio wyglądały moje zakupy w TESCO. Jak widać nie tylko ja mam czas na sprawunki dopiero koło północy.
Trzeba się jednak wrócić kilka tygodni wstecz, kiedy rownież około 24 wstąpiłem na zakupy. Na warzywach spotkałem młodego lekarza, chodziliśmy do jednej klasy w podstawówce, potem do jednego liceum. Dawno się nie widzieliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać i wspominać w czasie zakupów. Ma dwóch chłopców, obaj w przedszkolu. Koło mąki spotkaliśmy jeszcze jego kolegę z roku. Po medycynie poszedł w biznes. Fajny gość. Ma córkę (3l.). Na nabiale było nas już czterech. Spotkaliśmy mojego pracownika. Od 3 tygodni jest szczęśliwym ojcem.
I tak robiąc zakupy rozmawialiśmy aż do proszków... Tam zaczęła sie dyskusja o ojcach w reklamach. Ktoś wspomniał pierwszą jaskółkę, reklamę Ariela: http://youtu.be/6-W20Lckt94. Po długiej i bużliwej rozmowie doszliśmy do wniosku, że trochę mało Tatusiów w reklamach. Jako nasze wsparcie każdy kupił właśnie ten proszek.
Aż do parkingu rozmowa toczyła się na temat ojców w reklamach, a raczej ich braku. Niestety urwała się kiedy zobaczyliśmy nową zabawkę medyka z biznesu... :) )))) kolejne 30 minut stracone;)
Tydzień później sytuacja sie powtórzyła. Tym razem było nas jednak pięciu. I znów skończyło się gadką przy autach z kiepem.
Po kilku tygodniach zauważyliśmy, że prawie bezwiednie wybieramy sie w podobnym czasie na zakupy. Czasem jest nas 3 a czasem 7. Każdy ma pracę, Żonę i Dzieci. Każdy ma pełen kalendarz i czas na zakupy w okolicy 24:00.
Owszem, można zamawiać on-linę, ale to jednak nie to samo. Nie pogadasz z kolegami, nie zapalisz papierosa na parkingu przy otwartym bagażniku. Jednak wolę wyskoczyć raz w tygodniu na takie zakupy. Chłopaki zawsze coś podpowiedzą i mają w dupie czy płyn do płukania ma ładną butelkę.
Wszyscy są równi. Nie ma szefów. Są tylko tatusiowie na zakupach. Zauważyliśmy rownież, że takich Tatusiów jest w sklepie całe mnóstwo. Największe zagęszczenie jest na dziale dziecięcym;))
Na koniec mała dygresja. Nie zastanawia Was, drodzy Ojcowie, jak mało jest nas w mediach (reklamy, bajki dla dzieci, wierszyki, piosenki, itp...)? Przypominają sobie dopiero w okolicy Dnia Ojca... Szkoda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz