Czwartek 23:30. Wysiadam z auta, na parkingu kilkadziesiąt innych
samochodów. Z daleka widzę znajome twarze. Grupka facetów dyskutuje
przed wejściem wyraźnie czymś rozbawiona. Podchodzę, widzę kilka nowych
twarzy, witam się ze wszystkimi. Jest prawnik, Pan Dyrektor, szeregowy
pracownik co pracuje w outsourcingu, młody lekarz, kilku właścicieli
małych firm i ja. "To co? Zaczynamy?!", "Jasne!!".
Tak ostatnio wyglądały moje zakupy w TESCO. Jak widać nie tylko ja mam czas na sprawunki dopiero koło północy.
Trzeba się jednak wrócić kilka tygodni wstecz, kiedy rownież około 24
wstąpiłem na zakupy. Na warzywach spotkałem młodego lekarza,
chodziliśmy do jednej klasy w podstawówce, potem do jednego liceum.
Dawno się nie widzieliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać i wspominać w czasie
zakupów. Ma dwóch chłopców, obaj w przedszkolu. Koło mąki spotkaliśmy
jeszcze jego kolegę z roku. Po medycynie poszedł w biznes. Fajny gość.
Ma córkę (3l.). Na nabiale było nas już czterech. Spotkaliśmy mojego
pracownika. Od 3 tygodni jest szczęśliwym ojcem.
I tak robiąc zakupy rozmawialiśmy aż do proszków... Tam zaczęła sie
dyskusja o ojcach w reklamach. Ktoś wspomniał pierwszą jaskółkę, reklamę
Ariela: http://youtu.be/6-W20Lckt94. Po długiej i bużliwej rozmowie
doszliśmy do wniosku, że trochę mało Tatusiów w reklamach. Jako nasze
wsparcie każdy kupił właśnie ten proszek.
Aż do parkingu rozmowa toczyła się na temat ojców w reklamach, a raczej
ich braku. Niestety urwała się kiedy zobaczyliśmy nową zabawkę medyka z
biznesu... )))) kolejne 30 minut stracone;)
Tydzień później sytuacja sie powtórzyła. Tym razem było nas jednak pięciu. I znów skończyło się gadką przy autach z kiepem.
Po kilku tygodniach zauważyliśmy, że prawie bezwiednie wybieramy sie w
podobnym czasie na zakupy. Czasem jest nas 3 a czasem 7. Każdy ma
pracę, Żonę i Dzieci. Każdy ma pełen kalendarz i czas na zakupy w
okolicy 24:00.
Owszem, można zamawiać on-linę, ale to jednak nie to samo. Nie pogadasz z
kolegami, nie zapalisz papierosa na parkingu przy otwartym bagażniku.
Jednak wolę wyskoczyć raz w tygodniu na takie zakupy. Chłopaki zawsze
coś podpowiedzą i mają w dupie czy płyn do płukania ma ładną butelkę.
Wszyscy są równi. Nie ma szefów. Są tylko tatusiowie na zakupach.
Zauważyliśmy rownież, że takich Tatusiów jest w sklepie całe mnóstwo.
Największe zagęszczenie jest na dziale dziecięcym;))
Na koniec mała dygresja. Nie zastanawia Was, drodzy Ojcowie, jak mało
jest nas w mediach (reklamy, bajki dla dzieci, wierszyki, piosenki,
itp...)? Przypominają sobie dopiero w okolicy Dnia Ojca... Szkoda...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz