Robiłem wczoraj zakupy w markecie. Zauważyłem ciekawą sytuację:
Rodzice i pociecha w wieku pomaturalnym. Pociecha pcha wózek, mama
wkłada do wózka zapasy. Ojciec tylko obserwuje.
Mama wkłada instanty,
gotowe dania, konserwy, itp. Gdzieś w głębi marketu, kiedy ich widziałem
kolejny raz mieli już w koszyku papier toaletowy, jakieś miski,
ręczniki, pościel.... Szybko zerkam w kalendarz... no tak październik za
pasem, ostatni weekend września. Wtedy zrozumiałem, że młody przyjechał
na studia. Rodzice kupują mu wyprawkę.
Patrząc na pryszczatego młodzieniaszka widziałem strach w jego
oczach: Mam to gotować? Do czego są te miski i miseczki? Kiedy Matka
wrzucała mu paczkę ryżu zapytał czy to się gotuje czy wystarczy zalać
wrzątkiem... Taaaak k..wa, ryż instant!! - miał na twarzy wypisane
Ojciec. Nie odzywał się wcale, tylko patrzył...
Na dziale z chemią mama wkłada do kosza jakieś środki czystości,
papier śniadaniowy i woreczki na kanapki. Już widzę młodego jak w
poniedziałek rano robi sobie kanapeczki i zawije je w sreberka. Woreczki
na kanapki mogą się przydać podczas weekendowych domówek, jak ktoś się
zatruje ryżem instant. I ta mina młodego jak się Matka pyta jaki chce
płyn do płukania...
Przy kasie mieli 2 pełne kosze. Tam jedyny raz ojciec wyciągnął ręce z
kieszeni, miał w ręku kartę którą podał grzecznie kasjerce. Nadal nie
powiedział ani słowa...
Ciekaw jestem jak ja zachowam się w takiej sytuacji?? A może już teraz zacznę moje pociechy uczyć gotować, prać i sprzątać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz